Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2017

Są czasem takie dni...

... że nawet Michael Buble nie pomaga. Starość jest przerąbana. A starość połączona z chorobą to już jest totalnie kicha. Nie tylko dla adresata choroby, bo ten jest po czasie w takim stanie, że nie trybi kompletnie nic. Wiecie, wegetacja. Postronni mają dno i metr mułu, bo muszą na to patrzeć z miażdżącą wnętrzności bezradnością. I nawet nie chodzi tu o fakt nadchodzenia nieuchronnego, bo śmierć przyjdzie po każdego. Od niej się nie ucieknie, to nie w jej przyjściu jest problem. Myk jest tu, że patrzysz na kogoś, kogo pamiętasz zupełnie inną osobą. I widzisz jak powoli znika. Niby jest, ale tak naprawdę coraz mniej i mniej, aż pozostaje tylko pusta skorupa bez duszy. Z bijącym nie wiadomo po co sercem. I jedyne co ci zostaje to czekać na telefon. A wisienka na torcie to to, że czekasz na ten telefon bo chcesz, żeby się to wszystko wreszcie skończyło. Żeby wymazać z pamięci to, co widzisz teraz, żeby to co czujesz zarosło z czasem skorupą niepamięci i znikło na zawsze, a zostały tylk