A State Of Trance w Gliwicach, albo wielka sraczka w śląskiej dzielnicy.
Ano tak, słuchajcie. Osiem lat przerwy. A tu boom, w maju przyszłego roku Armin zwali się do Gliwic z całym swoim majdanem na ASOT 850. Jaracie się? Fajnie, ja nie. Raz, że nie lubię Gliwic i okolic, dwa że ceny zaporowe, trzy że nie znam line-upa i w ciemno hajsu wywalał nie będę. Poza tym nigdy nie byłem fanem ASOTa jako takiego. Nie wiem czemu w sumie. Armin dobre sety ciśnie, wiem bo na Trance Xplosion w Poznaniu parę lat temu, bodajże w 2006 roku dał taki popis, że mi skalp urwało razem z włosami na tyłku. Stary chyba jestem. I tu, widzicie, zaczyna się rozkmina. No bo tak - ja jestem zgred, zmieniło mi się podejście. Niestety organizatorom naszym kochanym ni cholery. Od czasów pierwszego Sensation White we Wrocku (byłem, pamiętam), polityka sprzedaży biletów i dostępu do nich via net jest do bólu ta sama - termin rzucenia puli oznacza totalną rozjebkę serwerów. Zawsze. Jeszcze jak pula biletów jest duża, to spoko, idzie się załapać. Znaczy wtedy się dało, a nety nie hulały tak