Jedno jest pewne - Cejrowskim to ja raczej nie zostanę.

W żadnym stopniu - światopoglądowo ani globtrotersko.
Czemu? 
No bo:
1. Jestem lewakiem.
2. Dwie i pół godziny czekałem aż otworzą się bramy raju, znaczy się drzwi lotniska w Eindhoven.

No bo, nie wiem czy wiecie, ale tamtejszy aeroport jest zamknięty od północy do wpół do piątej. I biada temu, kto przyjedzie w tym czasie, albowiem może uświerknąć na mrozie, dostać kosę pod żebro albo zejść na zawał. Nikt okiem nie mrugnie. A zagrzać się nie ma gdzie, bo najbliższe cokolwiek, znaczy się MacDonalds jest o godzinę marszu, w dodatku otwarty tylko do drugiej. Poza tym absolutnie nic. Zero jakiegokolwiek schronienia. Nawet miejsce dla palaczy jest osiatkowane, nie zabudowane. Wiem to od poznanego na posterunku Włocha, którego równo o północy wykopali na dwór. Zdążył zrobić dość dokładne rozpoznanie terenu, co przydało się i mnie i paru innym chłopakom, których spotkała ta sama niemiłość. Tyle dobrego, że fajna ekipa się zrobiła. Światowa - Włoch, Meksykanin, Norweg, Grek, afroniemiec i ja na dokładkę. 

Skumajcie taki patent - przyjeżdżacie w nocy na lotnisko, bo inaczej się nie da, liczycie na jakiś kąt do spania czy coś, jakąś kawę a tu lipa. Stoicie pod drzwiami jak lanca husarska w czasie przeglądu wojsk przed wymarszem pod Wiedeń, przemarzacie do szpiku i czekacie.
W Holandii. Nie na jakiejś Kamczatce czy gdzieś. W środku zachodniej Europy.

Wiem, zaraz mnie zjedziecie, że szukam pały do dziury, może i tak jest, ale give me a break... Nawet takie zadupie jak Wrocław nie odwala podobnych szopek.
A nigdzie poza ścianą samego hallu nie ma o takiej atrakcji informacji. Wiem, bo sprawdzałem.

Także nie polubiłem się z miejscówką, niestety. I gdybym miał jakieś skale oceniające takie miejsca (a nie mam, bo żaden ze mnie światowiec a i bloger jak z koziej rzyci rafineria) to wystawiłbym jakieś zero absolutne.

Także zapamiętajcie, drodzy nieliczni to czytający - od północy do czwartej trzydzieści nie zjawiajcie się tu. Albo prościej - latajcie z innych miast, słyszałem że Amsterdam i Rotterdam nie odwalają takich jaj.

Zmarznięty peace & love.

Komentarze

  1. Jezu, aż mam ciarki..współczuję.
    Ale zbieram szczenę- Ty blogujesz! :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popular Posts

Darwin nie miał racji.

This is not the Punisher you're looking for, albo recka drugiego sezonu.

This is not a show you are looking for, czyli "Punishera" recenzja nowego.