Ot, nieuchronnie idzie ku apokalipsie.

Czemu? Ano bo wychodzi na to, że ludzka rasa mięknie aż strach.
Bo widzicie, mam w Irlandii sporo krewnych, a i parę ludków ze szkolnych czasów tamój znalazło parkingi życiowe. 
Sprawa ma się tak, że owi ku dzikiemu kwikowi widowni (w tym i mnie oczywista) zamieszczają hurtem statusy o alertach blizzardowych, ostrzeżeniach przed klęską żywiołową i całym związanym z tym galimatiasem (wliczając foty pustych półek w sklepach, pozamykane szkoły i przymusowe wolne w pracy).

Tylko że materiał dokumentacyjny zdjęciowy pokazuje tamój warunki jakie u nas panowały w połowie listopada. Śniegu tyle co odwodniony kot napłakał, temperatury lekko tylko poniżej zera... W porównaniu do tego, co mamy od paru dni u siebie to trochę jakoś nie teges. Sami rozumiecie.

A żeby nie było (tryb stuletniego weterana: on) to sam pamiętam zimy takie, że z mojej wsiowej dziury nie można się było ruszyć nigdzie przez bite trzy dni, bo tyle nawaliło śniegu. Dodajcie do tego wiatr, mróz grubo poniżej minus dziesięciu i zaspy na metr z okładem.

Nie żartuję. Dopiero jak się trochę uspokoiło to gospodarze własnym sumptem, używając najcięższego sprzętu we wsi, przetarli drogę o tyle że dał nią radę przejechać jeden samochód (chleba brakowało w sklepie), a jak spotkały się dwa, to w leżących na poboczach murach śniegu zrobili zatoczki do wymijania. I co? I to była zima.
A rodzice i dziadkowie pamiętają jeszcze cięższe, kiedy mróz tak dopieprzył, że zdrowe, żywe drzewa pękały z trzaskiem.

Stąd wniosek z tytułu. Ludzka rasa straszliwie skarlała fizycznie, skoro do tego dochodzi.

Komentarze

Popular Posts

Darwin nie miał racji.

This is not the Punisher you're looking for, albo recka drugiego sezonu.

This is not a show you are looking for, czyli "Punishera" recenzja nowego.